Branże

Rynek farmacetyczny w dobie pandemii


„Nic już nie jest i nie będzie (?) tak samo”. Taką tezę, w różnych odmianach, powtarzają niemal wszyscy, często dodając „Niczego teraz nie można przewidzieć”. Ale biznes bez przewidywania i obiektywnych analiz żyć nie może. Nawet jeżeli robimy użytek z intuicji (jakkolwiek to pojęcie zdefiniujemy), to skuteczność tego „zmysłu/poczucia” zazwyczaj jest widoczna ex-post.

Teoretycznie taki rynek jak farmaceutyczny powinien być jednym z najbardziej stabilnych, niezależnie od sytuacji. Potrzeba bezpieczeństwa – w tym „zachowania zdrowia” to przecież fundament piramidy potrzeb Maslowa. Piramidy, o której sobie wszyscy przypomnieli, gdy nadeszła pandemia i zaczęliśmy wręcz myśleć o przetrwaniu, zapasach, itp…

Sięganie – w działaniu społecznym, ale też biznesowym – do potrzeb podstawowych – rodzi owoce. Rynek farmaceutyczny (tylko część apteczna), to ponad 37-mio miliardowy „kawałek” całego rynku (licząc w cenach detalicznych do pacjenta, prognoza PEX PharmaSequence na rok 2020). Rynek, który rozwijał się dynamicznie i – paradoksalnie – przez pandemię ten obrót został zahamowany. Zahamowany, ale nie ma recesji i jest – możliwość odbudowy – nawet w końcówce roku 2020, jeżeli rozwijać się będzie multidemia. Multidemia to złożenie efektu sezonu przeziębień i Covid-19 – już owocuje wzmożeniem zakupów aptecznych.

Głównymi graczami na rynku farmaceutyczny są: Regulator (Ministerstwo Zdrowia, NFZ, Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji i inne instytucje publiczne); firmy farmaceutyczne, hurtownie, apteki i sieci apteczne i – oczywiści – my, pacjenci/konsumenci. Regulator decyduje o kształcie listy refundacyjnej a zatem także o PRZYCHODACH I RENTOWNOŚCI pozostałych graczy biznesowych na rynku. Marże apteczne na lekach refundowanych 19,4% (dla hurtowni stałe 5%) a dla sprzedaży bez recepty prawie 30% (hurtownie mogą ustalać marże dowolnie). Producenci leków muszą – aby dostać się na listy refundacyjne – negocjować ceny swoich produktów z Ministerstwem Zdrowia. A ceny leków w Polsce są jednymi z najniższych w Europie. Leki refundowane stanowią wartościowo (w cenach detalicznych do pacjentów aptek we wrześniu 2020 roku) 30% obrotu na rynku, leki na receptę nierefundowane – 20% a produkty bez recepty aż 50%.

Firmy farmaceutyczne, których duża część obrotu pochodzi z list refundacyjnych – z polskich firm to np. Polpharma czy Adamed, z zagranicznych Sanofi, KRKA, Bayer czy Teva (ranking na wykresie) od dawna postulują zwiększenie budżetu na refundację a także na wprowadzenie RTR (Refundacyjny Tryb Rozwojowy), czyli systemu gratyfikacji dla firm za inwestycje w Polsce (np. produkcję, wielkość zatrudnienia, prowadzenie badań klinicznych, itp…). Te postulaty nie spotkały się jeszcze z konkretnym odzewem – bez jakiejś formy ich realizacji trudno jest np. inwestować w Polsce w lokalne R&D.

Na rozwój rynku farmaceutycznego ma i będzie miała nie tylko pandemia. Palącym problem w ostatnich latach stała się dostępność leków. Producenci – szukając większej konkurencyjności, optymalizacji kosztów i odpowiedzi na presję Regulatorów (to trend na całym świecie) kupują dużą część API (substancji czynnych do wyrobu leków) w Chinach i Indiach. Tam jest taniej i trudno konkurować z firmami produkującymi na tak wielką skalę. Ale oznacza to też, że gdy API z tych krajów jest zanieczyszczone (a tak było) i/lub nie jest dostępne (pandemia) to zaczyna brakować leków… Rozwiązaniem jest produkcja lokalna lub pan-Unijna. W tym przypadku jednak trzeba się pogodzić z inwestycjami na wielką skalę i wzrostem cen leków lub dofinansowania publicznego. Oczywiście lokalna produkcja może mieć wpływ na podniesienie rentowności danej firmy farmaceutycznej i na rozwój tego segmentu rynku. Ten wpływ może być stały tylko – w opisanych wyżej – mechanizmach typu „RTR” i/lub stałych inwestycjach (w refundację, produkcję, itp…). Jednorazowe „strzały” jak np. zamówienie dla Polfy Tarchomin dotyczące środków dezynfekcyjnych pomaga, ale nie ma charakteru systemowego.

Inny ważny, ale „nie-pandemiczny” powód wahań przychodów i rentowności poszczególnych firm to decyzje merytoryczno-terapeutyczne dotyczące portfolio. Przykładem może być ranitydyna, która została wycofana decyzjami Regulatorów praktycznie wszędzie. Producenci leków na bazie ranitydyny (np. Polpharma) tracą wtedy na tym asortymencie – nie mając wpływu na decyzje o wycofaniu substancji czynnej. Ergo, dokładna analiza zarówno zachowań rynku jak i poszczególnych firm wymaga analizy wielu merytorycznych szczegółów a nie tylko „zgrubnych” i stereotypowo stosowanych wskaźników.

Wróćmy do tematu pandemii i zachowań podmiotów dopasowujących swoje działania do wymogów sytuacji epidemicznej. Apteki i hurtownie w marcu i kwietniu 2020 roku przeżyły book, panika zakupowa wśród pacjentów wymagała obsługi znaczenie większej ilości kupujących mimo obostrzeń.

(…)


Za­in­te­re­so­wał Cię ten ar­ty­kuł?

Peł­na treść do­stęp­na jest w wy­da­niu listopadowym ’20 Cre­dit Ma­na­ger Ma­ga­zi­ne.

 


Au­tor ar­ty­ku­łu:

Dr Jarosław Frąckowiak

Od ponad 20 lat zarządza – w Polsce i międzynarodowo – firmami analizującym rynek farmaceutyczny. Pełnił funkcję zarządcze m.in. w Medical Data Management, Dendrite, Cegedim, PharmaExpert. Od 10 lat służy swoją wiedzą i doświadczeniem Zespołowi PEX PharmaSequence Sp. z o.o. (Grupa Kapitałowa KAMSOFT S.A) pełniąc funkcję prezesa Zarządu. Posiada doktorat z socjologii na UW.

Write a comment...

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *