Branże

Brexit – co jeszcze może zaskoczyć branżę TSL?


Skutki Brexitu odczuje nie tylko Zjednoczone Królestwo. Zanim weszła w życie umowa na mocy której Wielka Brytania przestała być członkiem Unii Europejskiej, polscy przewoźnicy wykonywali ok. 500 tys. przewozów przez kanał La Manche rocznie. Teraz się to zmieni.

Fakt, że umowa handlowa, którą premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson zawarł z Brukselą, została uzgodniona zaledwie tydzień przed jej wejściem w życie, oznaczał, że niebezpieczne zakłócenia dla niezliczonych przedsiębiorstw, które polegały na płynnych łańcuchach dostaw, były nieuniknione. Pomimo powtarzanych przez premiera Johnsona zapewnień, że Brexit jest wielką szansą dla brytyjskich eksporterów i doprowadzi do pewnego rodzaju odrodzenia wolnego handlu, rzeczywistość jest zupełnie inna.

Jak wiemy, bycie członkiem Unii Europejskiej wiąże się z wieloma przywilejami i ułatwieniami związanymi z przepływem ludzi i towarów. Opuszczenie Wspólnoty przez Wielką Brytanię sprawiło, że wiele z tych przywilejów zostało Brytyjczykom odebranych. Główną zmianą jest naturalnie przywrócenie granicy pomiędzy Unią a UK, a co za tym idzie, formalności celnych – mówi Marcin Wolak, prezes Polskiego Instytutu Transportu Drogowego.

Jak wynika z danych opublikowanych przez IHS Markit, skutki Brexitu i pandemii koronawirusa sprawiły, że gospodarka Wielkiej Brytanii gwałtownie skurczy się w pierwszym kwartale br., co oznacza, że recesja z podwójnym tąpnięciem jest na wyciągnięcie ręki. Podczas gdy powinno to być źródłem zakłopotania dla premiera, że jego umowa bardzo utrudniła życie wielu branżom, za którymi opowiadał się po Brexicie, jego publiczne oświadczenia w tej sprawie sugerują, że nie zdaje sobie sprawy z rzeczywistości, z którą wielu się boryka.

Pracuję jako spedytor dla polskiej rodzinnej firmy transportowej, która od 20 lat współpracuje z klientem z Wielkiej Brytanii – eksportujemy wyroby produkowane ręcznie w polskich fabrykach. Dotychczas nasza współpraca przebiegała wzorowo. Niestety czarne chmury nadeszły wraz z wyjściem Wielkiej Brytanii z UE. Brytyjczycy na tą chwilę nie są absolutnie przygotowani na obsługę transportu, przygotowywanie dokumentacji czy rozwiązywanie problemów z oczekującymi na przeprawę do Europy ciężarówkami. Wręcz przeciwnie. Brytyjczykom wydawało się, że wszystko będzie przebiegać normalnie, tak jak dotychczas – ocenia spedytor międzynarodowy Marika Dyrek.

Rząd Wielkiej Brytanii przygotował opracowanie, w którym wyjaśnia najważniejsze kwestie dotyczące międzynarodowego transportu towarów. Wiele spraw jest ciągle w trakcie negocjacji, rozmów i prób ulepszeń. Według wiedzy Marioli Glinki, dyrektor operacyjnej w Transsped Sp. z o.o. SP.K. przez niedopracowanie wielu kwestii, transport międzynarodowy wycofał się w 60 proc. – Oczywiście bierzemy tu pod uwagę głównie dużych graczy, jak DB Schenker, DSV, itd., którzy oficjalnie ogłosili, iż na początku stycznia wycofują się z serwisu na Wielkiej Brytanii ze względu na duże problemy z regulacjami celnymi  – wskazuje. W sieci bardzo szeroko dyskutuje się nt. informacji dotyczących odpowiedzialności za opłaty celne. – Wielka Brytania nie ma wiedzy o tym jak wygląda transport, kiedy mamy do czynienia ze sprawami celnymi. Klient w UK uważa, że to firma transportowa powinna udzielać mu gwarancji celnej, natomiast to jest niespotykania dla nas praktyka, ponieważ firma transportowa sama z siebie bez żadnych umów może otworzyć dokument T1 na czas tranzytu pomiędzy krajami, których tranzyt dotyczy, posiadając do tego odpowiednie dokumenty – podkreśla Mariola Glinka.

Dyrektor operacyjna w firmie Transsped odnosi wrażenie, że klienci w UK albo w ogóle nie przygotowali się do funkcjonowania w nowej rzeczywistości, albo mieli bardzo złych doradców, którzy twierdzili, że wszystko zorganizuje za nich firma transportowa. – Firmy oczekują od potentatów transportowych, aby to one w wygranym przetargu, dodatkowo opłacały dokument tranzytowy. I teraz, jeżeli mamy tygodniowo 50 wysyłek z Wielkiej Brytanii na Europę, to za każdy taki dokument potentat musiałby zapłacić od 50 do 100 euro za jego otworzenie i drugie tyle za zamknięcie. A zatem robią nam się tutaj bardzo duże sumy. Wielka Brytania nie rozumie, dlaczego firma transportowa nie dopłaci do ich biznesu, do ich decyzji o odejściu z Unii Europejskiej – zaznacza dyrektor Glinka. Jak dodaje, firma którą reprezentuje otrzymuje sporo informacji o tym, że klienci mają pozamawiany towar, bardzo chcieliby go przetransportować, ale przez stopniowy spadek wymiany handlowej między Unią a Wielką Brytanią, nie mają czym. Jest to tym ciekawsze, że stawki transportowe poszybowały w górę w kierunku Brytyjskim.

Stwierdziliśmy, że wymagania stawiane przewoźnikom, ale również możliwe problemy podczas transportu są zagrożeniem dużych strat finansowych. Zrezygnowaliśmy na tą chwilę z transportów do Wielkiej Brytanii. Wspólnie z naszym klientem znaleźliśmy kilka alternatyw rozwiązania tego problemu. Bo wymagania są ogromne – od ilości dokumentów, pozwoleń, składania deklaracji, rejestracji do różnych systemów i zgłaszania kilka razy tego samego przewozu, po testy na koronawirusa. Oczekujemy na rozwój wydarzeń. Być może w najbliższych tygodniach, miesiącach sytuacja z chaosem biurokratycznym poprawi się, a rządy dojdą do kompromisu i ograniczą tak ogromne i skomplikowane procedury – wyraża nadzieję spedytor Marika Dyrek.

Spadkiem wymiany handlowej między Unią a UK zaniepokojeni są eksperci ds. handlu. David Henig, dyrektor ds. Wielkiej Brytanii w Europejskim Centrum Międzynarodowej Ekonomii Politycznej, w rozmowie z CNN Business mówi, że ,,powolny spadek jest pod pewnymi względami bardziej niebezpieczny niż nagłe niedobory żywności”. – Szczególnie obawiam się, że eksporterzy nie będą w stanie realizować zamówień i stracą klientów lub po prostu całkowicie się poddadzą. Długoterminowy sygnał, jaki z tego wynika, może być bardzo szkodliwy dla inwestycji wewnętrznych – wskazał. Może to doprowadzić do stopniowego zmniejszenia różnorodności świeżych produktów dostępnych dla brytyjskich kupujących. Według rzecznika Logistics UK w perspektywie krótkoterminowej, podczas gdy łańcuchy dostaw uporządkują się, może się zdarzyć, że Brytyjczycy powrócą do bardziej sezonowego podejścia do zakupów lub będą mieli bardziej ograniczony asortyment do wyboru. Co to może oznaczać? Chociażby to, że po dekadach posiadania świeżych owoców i warzyw o każdej porze roku, Brytyjczycy zostaną zmuszeni do rozpoczęcia postrzegania np. truskawek jako letniego przysmaku.

(…)


Za­in­te­re­so­wał Cię ten ar­ty­kuł?

Peł­na treść do­stęp­na jest w wy­da­niu lu­to­wym ’21 Cre­dit Ma­na­ger Ma­ga­zi­ne.

 


Autor artykułu:

Anna Majowicz

Ekspert z zakresu komunikacji, PR i marketingu. Autorka wielu artykułów, publikacji i raportów poświęconych zagadnieniom związanym z branżą transportowo – logistyczną. Prowadzi konferencje oraz debaty z ekspertami i praktykami cenionymi w branży TSL. Jest także członkiem Zespołu Roboczego ds. Transportu przy Rzeczniku MŚP.

Write a comment...

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *