Rok 2020 przyniósł wiele niespodzianek zarówno w naszym codziennym życiu, jak i w świecie biznesu. Liczne sektory gospodarki musiały w trakcie pandemii poradzić sobie z mniejszym lub większym kryzysem. Zmiany na rynku widać między innymi w branży budowlanej. W porównaniu z wieloma innymi branżami, budowlanka nieźle poradziła sobie z pandemią, ale widać już jednak oznaki istotnego spowolnienia w branży. Jak będzie wyglądać rok 2021?
W momencie gdy w Polsce pojawił się koronawirus, firmy budowlane, przyjmując wszelkie obostrzenia i wysyłając na pracę zdalną swoich pracowników (w obszarach, w których było to możliwe), podjęły decyzję o kontynuowaniu robót budowlanych. Dzięki temu sektor okazał się kluczowym obszarem stabilizacji sytuacji gospodarczej kraju. Jednak branża budowlana już teraz odczuwa spadek aktywności w inwestycjach w całym kraju, a sytuacja najprawdopodobniej nie poprawi się przez cały 2021 rok. Taki wniosek płynie z raportu „Przyszłość budownictwa po COVID-19″, przygotowanego przez Polski Związek Pracodawców Budownictwa. Jednocześnie jak pokazuje ankieta przeprowadzona przez Oferteo.pl, 64 proc. firm z tej branży doznało w 2020 r. strat finansowych. Ostrożność w przyznawaniu kredytu kupieckiego jest na pewno wskazana.
Miniony rok był jeszcze dość dobry – kłopoty w tym roku
Jeszcze w lutym 2020 r. branża budowlana miała pełne prawo spodziewać się kolejnego znakomitego roku, jednak marzec zmienił wszystko. Choć budowlanka nie ucierpiała wskutek koronawirusa tak bardzo jak gastronomia czy turystyka, tu również wpływ pandemii dał się odczuć. Jak podał wspomniany serwis Oferteo.pl, spośród 374 firm budowlanych, które wzięły udział w ankiecie, 64 proc. odczuło straty finansowe, a blisko trzy czwarte musiało sięgnąć po pomoc od Państwa. Co więcej, 9 proc. przedsiębiorców z branży rozważa obecnie zwolnienia.
Podobne wnioski płyną z obszernego raportu stworzonego przez PZPB. Produkcja budowlano-montażowa zaczęła spadać w marcu i mimo chwilowego ożywienia po lockdownie nadal jest na niższym poziomie niż przed pandemią. Również liczba nowych inwestycji budowlanych zaczęła spadać. Pierwsze półrocze 2020 r. budowlanka przetrwała w niezłej kondycji, ponieważ finalizowała jeszcze projekty rozpoczęte przed pandemią. Jednak w III kwartale wszystko zaczęło zwalniać – w wyniku zaciskania pasa wiele inwestycji krajowych i lokalnych odłożono na później. Opóźnienie tych inwestycji oznacza mniej pracy dla przedsiębiorstw budowlanych, co w połączeniu z problemami finansowymi spowodowanymi pandemią może oznaczać trudne czasy dla branży.
Małym firmom będzie najtrudniej – prognozy budowlane na 2021 rok
Wzrost przychodów o prawie osiem procent oraz niemal dwukrotnie wyższy zysk netto niż rok wcześniej – takimi wynikami zakończył 2020 r. Budimex. W minionym roku największa grupa budowlana w Polsce miała rekordowe przychody w wysokości 8,382 mld zł, a zysk netto grupy wyniósł 459 mln zł. Pandemia nie odbiła się na poziomie kontraktacji. W 2020 r. grupa pozyskała zlecenia warte ok. 9 mld zł, dzięki czemu portfel zamówień wyniósł na koniec ubiegłego roku 12,7 mld zł (+18 proc. rok do roku).
Autorzy raportu PZPB podkreślają, że nie należy się spodziewać powszechnego kryzysu w budowlance. To, jak konkretne przedsiębiorstwa przeżyją chudy rok, będzie zależało od ich wielkości, rodzaju prowadzonej działalności i tego, jak zróżnicowane zamówienia realizują. Największe firmy mogą nawet zakończyć 2021 r. na plusie.
– Duże firmy wykonawcze o charakterze wielobranżowym będą w stanie utrzymać (lub nawet poprawić) swój dotychczasowy poziom marż (nawet przy umiarkowanym spadku przychodów) z powodu ustabilizowania się cen na rynku budowlanym (na tle rekordowych wzrostów z lat 2017–2018) i dobrej rentowności kontraktów pozyskanych przed epidemią koronawirusa – prognozują eksperci PZPB.
Spowolnienie w inwestycjach najbardziej odczują małe firmy o lokalnym zasięgu, które nie mają takiej elastyczności jak duże podmioty działające w całej Polsce. Małym przedsiębiorstwom będzie trudno zdobyć zlecenia, bo zdaniem ekspertów PZPB najbardziej spadnie właśnie liczba inwestycji lokalnych, finansowanych przez samorządy. Proces ten już się rozpoczął, a zaciskanie pasa w gminach z pewnością potrwa jeszcze długo.
– Jednostki samorządu terytorialnego (JST) już teraz wstrzymują się z ogłoszeniem nowych przetargów lub przekładają realizację nowych projektów na czas nieokreślony, chociaż toczące się inwestycje powinny zakończyć się bez przeszkód. (…) – czytamy w raporcie. – Z drugiej strony, ograniczenie liczby projektów samorządowych i zaostrzenie konkurencji między firmami może przełożyć się na pożądany przez JST spadek cen ofertowych w toczących się postępowaniach przetargowych.
W 2021 r. trudniej będą mieli także mali i średni podwykonawcy przyjmujący zlecenia od dużych firm. Przypomnijmy, że takie firmy są w niełatwej sytuacji już od początku pandemii, co potwierdzają ankiety PZPB. Przykładowo w maju 2020 r. ok. 40 proc. firm podwykonawczych raportowało duże problemy z realizacją zadań. Wynikało to m.in. z faktu, że z powodu zamknięcia granic do pracy nie mogli dotrzeć pracownicy z Ukrainy.
Według ekspertów PZPB spodziewane spowolnienie inwestycyjne najmniej dotknie sektor budownictwa mieszkaniowego. Deweloperzy wciąż chętnie budują i choć wstrzymują część planowanych inwestycji (zwłaszcza poza wielkimi miastami), na rynku mieszkaniowym powinno się zmienić niewiele. Szanse na znaczące spadki cen są małe – nawet jeśli wysoki obecnie popyt na mieszkania przejściowo spadnie, deweloperzy są w dobrej sytuacji finansowej i mogą sobie pozwolić na przeczekanie trudnych czasów.
– Ponadto należy pamiętać, że od sprzedaży mieszkania (tj. podpisania umowy deweloperskiej) do jego przekazania do użytkowania i zrealizowania zysku mija z reguły 4–8 kwartałów – podkreśla raport PZPB. – (…) A zatem mieszkania, które będą oddawane przez deweloperów w 2020 r., zostały w większości sprzedane jeszcze przed epidemią COVID-19. (…) Ewentualny spadek sprzedaży nowych mieszkań może wpłynąć na wyniki operacyjne deweloperów dopiero w 2021 r.
Eksperci przyznają jednak, że sytuacja w mieszkaniówce jest niepewna. Jeśli liczba zachorowań wciąż będzie dynamicznie rosła, rząd utrzyma ostre restrykcje, a banki będą nadal ostrożne przy udzielaniu kredytów hipotecznych, wielu Polaków może być zmuszonych do odłożenia zakupu mieszkania na bliżej nieokreśloną przyszłość. Na spadek sprzedaży mieszkań mogą też wpłynąć coraz niższe zyski z wynajmu, zniechęcające do inwestowania w lokale. W takiej sytuacji pojawiłaby się szansa na obniżki cen mieszkań.
Optymizm w dłuższej perspektywie – dzięki środkom z UE
Po kryzysie na rynku, który pojawił się na początku 2020 roku w wyniku pandemii, rok 2021 może okazać się kluczowy dla branży budowlanej. W związku z zaistniałą sytuacją wielu inwestorów wstrzymało się z realizacją nowych projektów. Wiąże się to między innymi ze zmniejszeniem popytu na usługi budowlane, strachem przed niewywiązaniem się z terminowej realizacji zleceń oraz niepewnością dotyczącą stanu rynku. Często wskazywanym powodem jest również obawa przed wzrostem cen, który może dotyczyć także materiałów budowlanych.
Druga połowa 2020 roku pokazała jednak, że budownictwo mieszkaniowe ucierpi znacznie mniej niż inne segmenty, między innymi związane z hotelarstwem i budownictwem komercyjnym. Jeśli pozytywne trendy się utrzymają, w 2021 roku możemy spodziewać się powrotu nowych inwestycji na tym polu.
Jak ocenił podczas Forum SGH prezes Budimeksu Dariusz Blocher, średnio- i długoterminowe perspektywy branży budowlanej są bardzo dobre. W perspektywie krótkoterminowej zmartwieniem mogą być wahania w ogłaszaniu przetargów. – Branża budowlana generalnie na tle tego, co się dzieję z innymi branżami, ma się dobrze. To, co nas martwi, to wahania w ogłaszaniu przetargów, czyli to, że nigdy nie mamy dobrze zaplanowanego poziomu przetargów, tylko one są cykliczne. To powoduje, że pojawia się walka cenowa, walka o pracownika, walka o koszty. Tego się obawiamy w najbliższym czasie – ocenia Dariusz Blocher. – Długa perspektywa, czy nawet średnioterminowa jest dobra, a nawet bardzo dobra. Mamy dostać bardzo dużo środków. Pytaniem jest, jak ten okres przejściowy, czyli lata 2021 i 2022, zostanie zagospodarowany – dodał.
Kluczową rolę funduszy z nowej perspektywy budżetowej UE w dalszym rozwoju branży podkreśla także, w wywiadzie dla Dziennika Gazeta Prawna, Wojciech Trojanowski, Członek Zarządu Strabag. – Zakładamy, że będzie kontynuowany program budowy dróg. Przetargów na nowe odcinki jest ostatnio dość dużo. Są zapowiedzi kolejnych. Zakładamy też, że na wysokim poziomie będą środki na inwestycje kolejowe. – mówi i dodaje – To będzie nie tylko bodziec gospodarczy (…) ale poprawi też konkurencyjność regionów i w efekcie napędzi inwestycje publiczne i prywatne. Jak widać z bieżących statystyk – ten ostatni komponent rozwoju gospodarczego i wzrostu PKB jest niezwykle dzisiaj pożądany.
Ryzyko niewypłacalności wysokie – ale dość oczywiste
Budownictwo nadal jest postrzegane przez instytucje finansowe jako branża wysokiego ryzyka. Budownictwo przechodzi przez kryzys dobrze, jednakże spadek aktywności inwestorów w niektórych branżach, obserwowany wzrost konkurencji w budownictwie infrastrukturalnym, czyli wzrost ilości ofert w przetargach oraz spadek ich wartości w stosunku do zakładanego budżetu inwestora, świadczą o rozpoczęciu wojny cenowej, co szczególnie niepokoi sektor bankowy i ubezpieczeniowy.
Jak zauważają w swoim komentarzu eksperci KUKE oraz PZPB „Restrukturyzacje i upadłości w sektorze budownictwa”, niewypłacalności przedsiębiorstw to nieodzowny element współczesnych gospodarek. Jedną z przyczyn kłopotów firm z branży budowlanej jest jej szczególna wrażliwość na cykle koniunktury gospodarczej, inwestycje, sezonowość działalności, zmiany warunków finansowania czy zmienność wsparcia programów rządowych.
– Rosnąca liczba restrukturyzacji jest zapowiedzią problemów finansowych małych i średnich firm budowlanych. Przewidujemy, że taka sytuacja może potrwać jeszcze przez około półtora roku, zanim nie ruszą inwestycje samorządowe oraz kubaturowe. – zauważa w komentarzu Janusz Władyczak, prezes KUKE. I dodaje – Dlatego ubezpieczyciele należności będą ostrożnie podchodzić do zwiększania zaangażowania w branży budowlanej i nadal obserwować, jak cięższa niż w latach ubiegłych zima wpływa na terminowość realizacji kontraktów. Do tego dochodzą rosnące ceny materiałów i niskie ceny oferowane w przetargach.
A tak komentuje bieżącą sytuację Dr Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa – Rok 2021 może być dla krajowego budownictwa zdecydowane trudniejszy niż 2020, który upłynął pod znakiem pandemii. Jak dotąd sytuacja epidemiczna miała jedynie umiarkowanie negatywny wpływ na funkcjonowanie branży budowlanej, ale pamiętajmy, że odczuwa ona spowolnienie inwestycyjne zawsze z opóźnieniem. Wyraźny spadek inwestycji w samorządach i w niektórych obszarach budownictwa kubaturowego, głównie w segmencie biur i hoteli, prawdopodobniej poskutkuje pogorszeniem kondycji finansowej małych i średnich firm podwykonawczych oraz mniejszych wykonawców o zasięgu lokalnym.
Na wysokie ryzyko niewypłacalności wskazują też wskaźniki PICM Risk Index © przygotowywane co miesiąc przez Polski Instytut Credit Management. Wskaźniki PICM Risk Index © bazują na wieloletnich szeregach czasowych trendów koniunkturalnych opracowanych przez GUS. PICM Risk Index © porusza się w przedziale od 0 do 100, gdzie im wyższa wartość wskaźnika tym większe ryzyko niewypłacalności przedsiębiorstw z danej branży. Przyjmuje się, iż istotne ryzyko pojawia się w momencie odczytu wskaźnika przekraczającego 50 punktów. Komponentami, a jednocześnie sub-indeksami PICM Risk Index ©, są informacje ankietowe firm budowlanych na temat bieżącej ogólnej sytuacji gospodarczej, bieżącego portfela zamówień, bieżącej produkcji, bieżącej sytuacji finansowej, opóźnień płatności, przewidywanej produkcji, barier działalności w postaci niedoboru wykwalifikowanych pracowników, przewidywanej sytuacji finansowej, przewidywanej ogólnej sytuacji gospodarczej oraz bieżących statystyk niewypłacalności.
Choć PICM Risk Index © wyraźnie rośnie od marca zeszłego roku, jest zdecydowanie na innym poziomie dla różnych wielkości przedsiębiorstw w branży. Przekłada się to na znacząco większe ryzyko niewypłacalności dla firm małych (89 punktów) a relatywnie bezpieczną sytuacje firm dużych (69,6 punktów).
Wzrost indeksu dla mikro i małych firm widoczny był już w połowie 2019 roku, a dla średnich i dużych rozpoczął „rajd w górę” z początkiem pandemii.
Czy digitalizacja to temat w branży?
Rok 2021 stawia przed branżą budowlaną nowe wyzwania. Przedsiębiorcy muszą zaadaptować się do nowych realiów i zweryfikować swoje plany. Coraz częściej rozważają w tym celu także nowe inwestycje, w tym wdrożenie rozwiązań z zakresu cyfryzacji. Szybkie wprowadzenie nawet najprostszych rozwiązań IT przełoży się na wzrost rentowności projektów, a także uzyskanie przewagi konkurencyjnej. Według raportu Deloitte „Europejski monitor budowlany 2017-2018” od kilku lat widoczny jest trend rosnącej świadomości i potrzeb w zakresie korzystania z nowych technologii. Branża budowlana wciąż jednak notuje jeden z najniższych współczynników cyfryzacji. Pandemia Covid-19 nie tylko zwróciła uwagę na konieczność tego rodzaju inwestycji, ale nadała też tempo prowadzonym już wdrożeniom, poszerzając ich skalę.
Jak komentuje Bartek Pietruszewski, Country Manager PlanRadar w Polsce – Do tej pory wysokie nakłady na digitalizację dotyczyły głównie dużych przedsiębiorstw, o stabilnej sytuacji rynkowej. W tym momencie obserwujemy przyspieszenie cyfryzacji również w mniejszych firmach. Pandemia i ścisły reżim sanitarny zmusiły menadżerów do komunikacji zdalnej z zespołem i skorzystania z aplikacji do zarządzania projektami online. Nadchodząca zmiana pokoleniowa na rynku pracy również będzie powodem, dla którego firmy budowlane będą musiały podążać za trendem cyfryzacji.
Jak wskazał podczas Forum SGH prezes Budimeksu Dariusz Blocher, firmy położyły w 2020 roku duży nacisk na digitalizację i pracę zdalną, co może zmienić trochę oczekiwania pracowników. –Wyzwaniem dla branży jest to, na ile będzie ona innowacyjna, bo dziś jesteśmy drugą najmniej innowacyjną branżą na świecie. Wydaje mi się, że te procesy przyspieszą, czyli robotyzacja, automatyzacja, projekty 3D – powiedział prezes. – Myślę, że nie będziemy prekursorem zmian jako branża, jednak na końcu jest to dosyć tradycyjny model budowania, poza technologią i chemią budowlaną, która zmieniła się bardzo. Sam model budowania mniej więcej został taki sam i tu potrzeba 10-15 lat, ale to zdecydowanie przyspieszy. – dodał.
Przyszłość w pozytywnych barwach
Budownictwo jest ciągle kluczową branżą w rozwoju ekonomicznym i cywilizacyjnym Polski. Mimo trudności, perspektywy dla budownictwa inżynieryjnego są optymistyczne, zwłaszcza dla wspomnianych kolei i dróg, które w dobie spadku inwestycji samorządowych są największą szansą dla generalnych wykonawców na zapełnienie portfelów zamówień. Co bardzo ważne, relacje pomiędzy inwestorami publicznymi a przedsiębiorstwami wydają się dobre, dzięki czemu razem mogą skutecznie reagować na pojawiające się przeciwności.
O perspektywach budownictwa będziemy mówić na najbliższym webinarium CREDIT CLUB online PICM.