Gdyby polityka energetyczna wzbudzała tyle sensacji co kolejki do szczepionek albo skoki narciarskie, powiedzenie “Ceny jak na Batorym” z powodzeniem moglibyśmy zastąpić “Ceny jak na polskim rynku hurtowym energii elektrycznej”. Wymówić takie przysłowie przychodzi nieco powoli i niezgrabnie. Zgrabniej i szybciej z pewnością będą wycofywać się z Polski energochłonne biznesy i inwestycje jeżeli Polska dalej będzie trzymała się węgla.
Przywiązanie do “czarnego złota”, podczas gdy reszta UE intensyfikuje działania na rzecz klimatu, tylko pogłębi problemy polskiej energetyki, prowadząc do zwiększonego uzależnienia od importu energii i podwyżek cen dla użytkowników końcowych.
Ceny hurtowe energii elektrycznej w Polsce są aktualnie najwyższe w Unii Europejskiej
2020 przyniósł Polsce niechlubne miejsce na szczycie cen hurtowych energii elektrycznej w Unii Europejskiej. W kwietniu zeszłego roku Polska wyprzedziła Grecję pod względem cen hurtowych energii elektrycznej i prowadziła ten ranking przez ponad pół roku, do listopada. Pomimo niższego popytu zaobserwowanego od kwietnia do czerwca podczas pandemii koronawirusa, ceny elektryczności w Polsce niemal nie drgnęły w porównaniu do ubiegłego roku, podczas gdy w większości innych państw odnotowano spadki. I chociaż w grudniu Grecja znowu przejęła prowadzenie, wysoce prawdopodobne jest, że wkrótce znowu odzyskamy swoją pozycję, bo perspektyw na zmianę trajektorii brak.
Rozkładając problem wysokich cen energii elektrycznej w Polsce na czynniki pierwsze widzimy trzy główne powody takiej sytuacji. To drogi polski węgiel (i rosnące koszty emisji CO2), spadające ceny gazu, i niski udział OZE w produkcji energii elektrycznej. Przyjrzyjmy się więc każdemu z nich po kolei.
Drogi, drogi węgiel
Węgiel kamienny odpowiadał za 2/3 udziału węgla w wytwarzaniu energii w 2019 r. i to właśnie produkcja elektryczności z węgla kamiennego najczęściej odpowiada za cenę hurtową energii elektrycznej w Polsce.
W maju 2019 r. polski węgiel stał się droższy od importowanego. Przykładowo sierpniu 2020 węgiel kamienny wydobywany w Polsce był o 18 EUR za tonę droższy od importowanego, podczas gdy przez cały 2017 i 2018 r. polski węgiel był średnio 24 EUR na tonę tańszy od cen zarejestrowanych w porcie ARA. Podsumowując: w wyniku spadających cen węgla na świecie, Polska przepłacała za węgiel. Trend ten zaczął się nieco odwracać – w ostatnich miesiącach można było zauważyć że importowany węgiel dzielnie goni polskie ceny. Tu jednak trzeba mieć na względzie to, że cena za tonę nie uwzględnia kaloryczności węgla. Polski węgiel jest o wiele mniej kaloryczny. Oznacza to, że potrzeba go więcej do wytworzenia tej samej ilości energii elektrycznej niż w przypadku węgla importowanego. Na domiar złego polski węgiel jest na ogół bardziej zanieczyszczony co sprawia, że jego użycie generuje dodatkowe koszty w postaci czyszczenia kotłów w elektrowniach.
Prawdziwą węglową bolączką Polski nie jest jednak cena samego węgla ani jego czystość, a szybujące ceny uprawnień do emisji CO2. Jako kraj z największym udziałem węgla w produkcji energii elektrycznej w UE, wysokie ceny emisji CO2 uderzają w Polskę najbardziej. I brak perspektywy na zmianę trajektorii tych cen jest najbardziej zatrważający z punktu widzenia rynku hurtowego energii elektrycznej.
Spadki cen gazu
Kolejną falą uderzeniową dla Polski w 2020 były spadki cen gazu. Biorąc pod uwagę koszt obsługi elektrowni gazowych i węglowych (uwzględniając ceny uprawnień emisji CO2) od kwietnia 2019 r. aż do końca zeszłego roku taniej było wytwarzać energię elektryczną z gazu niż z węgla kamiennego. Dlaczego ceny gazu miałyby wpływać na ceny energii elektrycznej w Polsce? No właśnie, nie wpływają.
W wielu krajach istnieje rezerwa elektrowni gazowych. Takich rezerw w Polsce nie ma, co sprawia że polskie ceny hurtowe energii elektrycznej pozostają odporne na fluktuacje cen gazu. Zmienność cen gazu jest jednak znamienna. To właśnie ona powinna być wskazówką, że gaz nie może być odpowiedzią na zapotrzebowanie na tańsze źródła energii. W szczególności widać to teraz – ceny gazu już zaczęły wracać do poziomu sprzed kwietnia 2020.
Niski udział OZE
W całej Europie już od ponad dekady w godzinach, w których można liczyć na sporą produkcję energii z wiatru lub słońca, ceny hurtowe spadają, bo – w sytuacji, gdy można ograniczyć produkcję energii z najdroższych źródeł, ceny hurtowe są wyznaczane przez tańsze elektrownie.
Polska ma jeden z najniższych odsetków udziału OZE o zerowych kosztach krańcowych w produkcji energii w Europie – zaledwie 17% – więc w skali roku praktycznie żadne godziny nie zależą w Polsce od OZE o zerowych kosztach.
(…)
Zainteresował Cię ten artykuł?
Pełna treść dostępna jest w wydaniu lutowym ’21 Credit Manager Magazine.
Autor artykułu:
Małgorzata jest analitykiem pracującym dla dwóch think tanków, tj. Ember oraz Oxford Analytica. Jej praca skupia się wokół tematów związanych z redukcją gazów cieplarnianych, w tym przede wszystkim metanu. Małgorzata posiada dyplom magistra biochemii na Uniwersytecie w Oksfordzie. W wolnym czasie lubi grać na wiolonczeli, biegać i uczyć się języków obcych.